piątek, 18 marca 2011

Rozdział 1 - Początek roku szkolnego zesłał mi anioła.

Kilka słów od autora: nie chce mi się pisać wstępów. Na pewno się połapiecie... mam nadzieję. Historia opowiadana przez Shuna Naito - chłopaka 2 roku liceum.

* * *
Budzik, jak to budzik za zadanie miał mnie obudzić. Nie tylko obudzić ale i rozwścieczyć co mu się udało. Był stary dlatego piszczał jak szalony. Ja - ponuć spokojny i cierpliwy, nadzwyczajnie w świecie rzuciłem nim o ścianę... to był błąd. W oliwkowej ścianie została dziura, a budzik? Budzik o dziwno cały. Cholera. Ten dzień zaczynał się pięknie... właśnie!
- Dzisiaj do szkoły, jak mogłem o tym zapomnieć! - powiedział sam do siebie i zrobił słynny facepalm*. Większość ludzi uznałabym go za wariata, w końcu kto mówi sam do siebie. Podszedłem do okna i otworzyłem, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Właśnie zaczerpnąłem... nie powietrza, a piłki, którą dostałem w twarz.
- Cholera! - wydarłem się jak najgłośniej mogłem. Sprawcą tego całego zamieszania była dziewczyna, nie mogłem jej się dokładnie przyjrzeć bo pobiegła dalej. Pamiętam... miała dwa kucyki... kędziory o czekoladowym kolorze.
- Hmm... - położyłem palce na brodzie, mrucząc. Dziewczyny... w końcu w szkole będzie ich pełno... no tak. I to jest jeden plus chodzenia do szkoły - laseczki.
Chodzę do 2 klasy liceum. Nowa szkoła da mi nieźle w kość. Niedawno przeprowadziłem się tu. Choć niedaleko Tokio to i tak czuję się jakbym mieszkał z dala od cywilizacji, na dworze jest tak... cicho - dziwne. Jedynie ciągle dostaję piłką, ale w ciągu tygodnia przyzwyczaiłem się. Spojrzałem na wiszący mundurek i uśmiechnąłem się do siebie.
- Strzeż się szkoło, lasencje też! Shunek już idzie. - powiedziałem do siebie. Mieszkałem z babcią od paru tygodni, odkąd moi rodzice się pokłócili nie mam zamiaru mieszkać z nikim prócz kochanej babuni. Ta zaś pojechała na wczasy zostawiając mnie samego. Jeszcze się zastanowię czy jest taka kochana - pomyślałem. Burknąłem coś pod nosem. Szybko przebrałem się w szkolny mundurek, zjadłem coś i wyszedłem do szkoły. Było sporo czasu więc szedłem wolnym krokiem, schodziłem ze schodów, mieszkałem na 2 piętrze. Wiem że mieszkali tu starsi ludzie i jakaś dziewczyna. Och tak, lasencja... chociaż nigdy jej nie wiedziałem! Za drzwi słyszałem dziwne krzyki i stukoty, walenia o ścianę i przesuwające się przedmioty.
- Co oni tam robią, mordują się? - mruknąłem sam do siebie. Podszedłem bliżej drzwi, nachylając głowę i nadsłuchując wszystko co się tam działo. Nagle, ktoś szybko otworzył drzwi... no raczej otworzeniem tego nie nazwę, bo osoba kopnęła je po prostu. Uderzyłem się w twarz i upadłem na ziemie. Cholera, nie ładnie podsłuchiwać, a ja zostałem przyłapany na gorącym uczynku. Pomasowałem bolący policzek i spojrzałem na ową istotę, miałem zamiar przeprosić. Gdy podniosłem głowę ujrzałem drobną, niską dziewczynę o długich brązowych kędziorach i grzywce opadającej na twarz. Niechlujnie zapiętym guzikom od mundurka... Cholera. - pomyślałem. Przecież ona ma ten sam mundurek co ja... czyli dziewczyna idzie do tego samego liceum! To pewnie była ta lasencja, o której mówiła mi babcia, no cóż. Nie była najgorsza. Uśmiechnąłem się zalotnie. Dziewczyna miała widocznie zezłoszczoną i wściekłą minę. Cóż... za bardzo zapatrzony byłem w jej czekoladowe oczy, nie zwróciłem na to uwagi. Miałem zjechać wzrokiem na biust, lecz dziewczyna bez zastanowień kopnęła mnie w krocze co było bardzo proste bo siedziałem z rozkraczonymi nogami, oparty o ścianę. To był cholerny ból, którego chyba do końca życia nie zapomnę.
- Ał... kurwa. - jęknął z bólu, łapiąc się za klejnoty. Spuścił wzrok, nie chcąc utrzymywać z "bestią" dużej kontaktu wzrokowego. - dlaczego? - teatralnie uniosłem rękę w jej stronę, powiedziałem na ile mogłem skręcając się z bólu.
- Co tu robisz gnoju!? - powiedziała wyczuwalnie donośnym i poważnym tonem, splatając ręce. Jej mina była straszna... i tak ją zdobędę - postanowiłem. Była słodka ale i niebezpieczna. Mrrr... to mi się podobało. Spojrzała na mnie, jak na byle gówno, w oczach palił jej się żywy ogień. Przypuszczam że to też nie był jej najlepszy dzień.
- Nic... chciałem sprawdzić po co te krzyki. - powiedziałem, w miarę jak mogłem, patrząc na jej piękną, zezłoszczona twarz.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - dziewczyna zamykając drzwi skierowała słowa do mnie, przekręciła zamki. Jej głos wirował w mojej głowie, był ładny, melodyjny. Łatwo wyczułem zero współczucia i poczucia winy z powodu mnie. Gdy skończyła zamykać drzwi odwróciła się w moją stronę i kopnęła mnie jeszcze raz, kierując się w stronę wyjścia. Nie chciałem żeby odeszła, to spotkanie nie zaliczało się do najlepszych więc pewnie trudno byłoby mi ją wyrwać. Usiłowałem udawać grzecznego.
- Naprawdę bardzo mi przykro, nie chciałem. - wstałem. Dziewczyna spojrzała na mnie kontem oka, podszedłem do niej i skłoniłem się w ramach tych przeprosin, choć cholernie bolały mnie jaja. Dziewczyna tylko prychnęła coś pod nosem. Wyprostowałem się i położyłem rękę na balustradzie, a obok leżała jej.
- Hej... niedawno się tu wprowadziłem. Zauważyłem że idziesz do tego samego liceum co ja. Który rok? - udawałem że nie pamiętam co się stało parę minut temu. Och anioły, bogowie i inne dziwne istoty. Zróbcie wszystko by ta laska trafiła do tej samej klasy co ja. - poprosiłem w myślach.
- Pierwszy. - odpowiedziała niechętnie i ruszyła. Cholera... za jakie grzechy!? Czemu akurat pierwszy. Co ja Wam takiego złego zrobiłem. Pociągnąłem smutnie mostkiem.
- Zaczekaj! - zawołałem i ruszyłem za dziewczyną. - może pójdziemy razem? Wiem że nasze "poznanie" nie było za miłe i ciekawe. - dodałem po chwili. Dziewczyna z kamienną twarzą skinęła tylko głową i ruszyła. Szedłem obok niej, dorównując jej kroku. Szła wolno i leniwie, choć przez tą całą akcję zostało nam mało czasu. Nie narzekałem tylko szedłem.